Armenia. Blog o turystyce

Wycieczki do Armenii. Informacje, porady, programy…

Autor: krzysztofmatys (Strona 3 z 4)

Tondir (tonir) – ormiański piec

W takich piecach do dziś w Armenii wypieka się tradycyjny chleb – lawasz. Ma on formę dużego i cienkiego jak opłatek placka. Przypomina podpłomyk. Jest suchy, więc również bardzo trwały. W ormiańskich domach piekło się go nie częściej niż raz na miesiąc. A zdarzało się, że od razu wypiekano zapas na całą zimę.

armenia_wypiek_chleba_krzysztofmatys

Wypiek lawaszu

Lawasz wypieka się z niekwaszonego ciasta zrobionego z mąki pszennej, wody i soli. Ciasto najpierw się rozwałkowuje, a następnie kręcąc w dłoniach rozciąga się do grubości papieru. Taki naleśnik nakłada się na formę przypominającą poduszkę, po czym przylepia do rozgrzanej wewnętrznej ścianki pieca wpuszczonego w podłogę. Chleb znajduje się w piecu ledwie przez chwilę. Dzięki temu, że placek jest bardzo cienki piecze się bardzo szybko.

Zobacz film: jak wygląda wypiek chleba lawasz w takim piecu.

Turystka formująca płat lawaszu.

W Armenii lawasz podawany jest do każdego posiłku. Zawija się w niego kawałki mięsa, w tym pyszne kebaby i szaszłyki, ser oraz warzywa. Suchy lawasz wkrusza się też do zup, przede wszystkim do haszu – jest to narodowa potrawa, gotowana przez całą noc na bazie nóżek wołowych lub wieprzowych.

Podobny chleb znajdziemy na terenie Iranu, w niektórych regionach Turcji, a nawet w Indiach, chociażby w Kaszmirze. Lawaszu możemy spróbować też w Gruzji.

W tradycyjnej piekarni. Widać wpuszczony w posadzkę, rozgrzany piec.

Bardzo ciekawą informację znalazłem w książce Mieczysława Lepeckiego, Sowiecki Kaukaz, Wydawnictwo LTW. Autor odwiedził Armenię na początku lat 30. XX wieku. Na stronie 93 pisze o ślubach tondirowych. Ze względu na małą ilość cerkwi w niektórych rejonach kraju „ślubu dokonuje się w byle jakiej chacie przy tondirze, czyli piecu. Para narzeczonych obchodzi piec trzykrotnie, całuje jego brzeg i… gotowe. Istnieje nawet ludowe przysłowie: tondir lepszy od cerkwi, bo on nas karmi, ogrzewa i oczyszcza. Śluby tondirowe do chwili obecnej są na porządku dziennym”.

Lawasz prosto z pieca.

Ceremoniał taki przypomina śluby hinduskie, w trakcie których młoda para trzy razy obchodzi ogień. Podobieństw zresztą jest więcej. W Indiach podobne piece są w powszechnym użyciu. A ser w języku ormiańskim i hindi nazywa się tak samo. To panir, popularny na całym obszarze od Gangesu po Morze Czarne.

Zobacz też: Lawasz – ormiański chleb na liście UNESCO.

Tekst i zdjęcie: Krzysztof Matys.

Wycieczka do Armenii.

Świątynia w Garni

Armenia ma wspaniałe zabytki. Znamienite pod wieloma względami. Niektóre są bardzo stare i tajemnicze jak grupa menhirów Karahundź (Karahunge, Zorac Karer). Inne zachwycają swoją architekturą. Do tej grupy zaliczają się przede wszystkim zabytki sakralne. Na tym blogu poświęciliśmy im sporo uwagi. Polecam Chor Wirap i Norawank.

armenia_garni

Świątynia w Garni

Zupełnie innego rodzaju zabytkiem, ale również bardzo interesującym jest świątynia w Garni. Ktoś, kto trafia tu pierwszy raz ma prawo być zaskoczony.  Skąd taka budowla w tej części świata?! Przecież to nie Rzym. To Armenia, gdzieś daleko na Wschodzie.

Pochodząca z I wieku świątynia przypomina ateński Partenon. Tyle, że wzniesiono ją nie z białego marmuru, ale z miejscowego ciemnego bazaltu. Gdyby nie ten materiał, to mogłaby stanąć w jakimkolwiek mieście nad Morzem Śródziemnym.

Najprawdopodobniej była poświęcona bogu Mitrze. Kult Mitry przywędrował do Armenii z Indii (przez Persję), a następnie stał się popularny w całym śródziemnomorskim świecie. Synkretyzm religijny był z ważną cechą świata antycznego. Wyprawa Aleksandra Wielkiego połączyła różne kultury.

Garni jest jednym ze świadectw pokazujących miejsce Armenii w starożytnym świecie. Tu dochodziło do połączenia Wschodu z Zachodem.

armenia_garni_km_travel

Świątynia w otoczeniu pozostałości innych budynków

Historia tego zabytku jest dość złożona. W publikacja na temat Armenii znaleźć można różne wersje. Zaczyna się już od kontrowersji na temat daty wzniesienia budynku. Dominika Izdebska-Długosz w przewodniku „Armenia” (wydawnictwo Księży Młyn, 2008) na stronie 144 zamieszcza informację, że świątynia została zbudowana w drugiej połowie I w. p.n.e. Nieco niżej dodaje, iż część badaczy uważa, że budowla jest trochę późniejsza i pochodzi z 175 r. n.e. i powstała nie jako świątynia, ale grobowiec jednego z rzymskich dostojników. Tymczasem najszerzej przyjęta wersja głosi, że zabytek powstał w I wieku, ale naszej ery. Wzniósł go Tirydates I, władca, który przyjął koronę z rąk cesarza Nerona. W tym celu udał się do Rzymu, a na drogę powrotną przydzielono mu rzymskich specjalistów, którzy mieli zbudować świątynię ku czci boga Mitry. Tłumaczyłoby to tak daleko idące antyczne wpływy.

Zachowała się inskrypcja z 77 roku informująca, że Tirydates zbudował tu pałac dla królowej oraz odbudował cytadelę.

Nie jest też jasne w jaki sposób zabytek przetrwał czasy niszczenia pogańskich świątyń. Już na początku IV wieku Armenia stała się chrześcijańskim krajem (pierwszym w świecie!). Pogańskie przybytki burzono, a na ich gruzach budowano kościoły. Obiekt w Garni jest jedynym, który przetrwał. Dlaczego? Być może zadecydowała wola rodziny królewskiej. Znajdująca się tuż obok letniego pałacu świątynia zmieniła swoje przeznaczenie. Jak mówią źródła, nazwana została „domem chłodu”. Położona na cyplu, nad przepaścią, dawała uczucie ulgi w najbardziej upalne dni. I może dlatego nie została zburzona.

Restauracja z widokiem na świątynię w Garni

Restauracja z widokiem na świątynię w Garni

W bardzo specyficzny sposób przetrwała też czasy islamskiej okupacji. Armenia leży w  specyficznym miejscu. I to właśnie geografia decydowało o trudnej historii kraju. Przez kilka stuleci rywalizowały o te tereny trzy mocarstwa: Turcja, Persja i Rosja. Kraj był areną wielu krwawych i wyniszczających wojen. Okupujący go muzułmanie dokonywali dużych zniszczeń. Trudno założyć, że oszczędziliby pogańską świątynię. Na szczęście runęła w 1679 roku, w trakcie jednego z większych trzęsień ziemi. Bezładna sterta bloków z kamienia nie zwracała uwagi. Tak przetrwała do połowy XX wieku. Wtedy to, już w ramach ZSRR, odrestaurowano zabytek. Dziś sprawia imponujące wrażenie!

Dotrzeć tu łatwo, to tylko 30 km od Erywania. Zazwyczaj wycieczkę łączy się z pobliskim klasztorem Geghard. Zwiedzaniu Garni towarzyszy charakterystyczna muzyka sącząca się z poustawianych w ogrodzie głośników. To duduk – tradycyjny instrument ormiański. Prosty flet, który wszedł na salony.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys

Wycieczka Gruzja – Armenia.

Jezioro Sewan

Jest największym jeziorem Kaukazu i jednym z największych górskich jezior na świecie. W wielu popularnych opracowaniach (np. w przewodnikach) pojawia się informacja, że zajmuje aż 5 proc. powierzchni Armenii. W tym przypadku mamy chyba do czynienia z nieporozumieniem.

Wrześniowy Sewan

Otóż rzeczywiście, kilkadziesiąt lat temu, zanim w czasach Związku Radzieckiego rozpoczęto wielki projekt spuszczania wody z Sewanu, jezioro stanowiło jedną dwudziestą powierzchni republiki. Dziś jest już mniej, ponieważ powierzchnia jeziora uległa redukcji. Widać to dobrze jadąc wzdłuż brzegu zbiornika wodnego. W niektórych miejscach droga prowadzi dawnym dnem jeziora, wzniesiono na nim budynki, wyrosły drzewa i pospolicie występujący tu rokitnik.

Jezioro Sewan

Sewan. Fot. Krzysztof Matys

Powierzchnia Armenii: 29 743 km².
Powierzchnia jeziora Sewan: znajdziemy różne dane, od 940 km² do 1260 km². Skąd ta rozbieżność? Wynika z faktu, że wodę najpierw spuszczono (nawet ok 40 proc. zasobów), a później, ratując zbiornik przed klęską ekologiczną, część zasobów uzupełniono. Na przestrzeni lat zmieniał się więc poziom wody i powierzchnia jeziora. Dane zależą więc od roku, w którym zostały zanotowane.

Powierzchnia jeziora Sewan w latach 30. XX wieku, zanim rozpoczęto sowiecki program hydrologiczny: 1416 km².

Kiedy jesteśmy nad Sewanem, widzimy ślady procesu zachodzącego tu przez ostatnie kilkadziesiąt lat. Szosa,  linia kolejowa i hotele znajdują się na miejscu, które kiedyś przykrywała woda. W wyniku nieprzemyślanych działań człowieka poziom wody obniżył się aż o 20 metrów!

Widok na jezioro z hotelowego okna

Najczęściej odwiedzany przez turystów zabytek regionu, pochodzący z IX wieku klasztor Sewanawank, znajduje się na półwyspie i można dojechać tam autokarem. Kiedyś była to wyspa!

Klasztor Sewanawank

Sewanawank. Fot. Krzysztof Matys

Sewan jest jednym z najwyżej położonych jezior świata (około 1900 m n.p.m.). Otaczają go góry sięgające 3,6 tys. metrów. Wpada tu 28 rzek i strumieni. Wypływa tylko jedna – rzeka Hrazdan (dopływ Araksu), która następnie toczy swoje wody przez stołeczny Erywań.

Sewan określany jest mianem morza Armenii. Ormianie nazywają je również perłą Armenii i mają do niego szczególny stosunek. Dwa inne, ważne w historii narodu jeziora, Wan i Urmia znajdują się dziś poza granicami kraju. Szczególnie utrata terytoriów otaczających Wan jest dla Ormian bolesnym wydarzeniem. Tam znajdowała się kolebka ich narodowości. Z tym większym szacunkiem odnoszą się dziś do jeziora Sewan.

W połowie kwietnia można trafić na śnieg

W jednej z ormiańskich legend znajdujemy wyjaśnienie nazwy jeziora. Ormianie mieli opłakiwać tu utracone jezioro Wan i dlatego dali mu nazwę Sewan, co znaczy Czarny Wan.

Często cytowany jest Maksym Gorki, który w 1928 r. miał napisać o jeziorze, że jest jak kawałek nieba, które zstąpiło na ziemię między góry.

Bardzo ładnie jest latem

Klimat jest tu surowy. Na początku maja drzewa dopiero zaczynają puszczać pączki. Okoliczni mieszkańcy żyją biednie. Kto mógł, już wyjechał. Trudno jest utrzymać się z rolnictwa; rosną tu tylko ziemniaki. Ze względów ekologicznych rybołówstwo w jeziorze zostało mocno ograniczone. (Żyje tu bardzo ciekawy endemiczny gatunek ryby – iszchan (książęcy pstrąg), ang. prince fish.

Ciepły wrzesień

Woda w jeziorze jest zimna. Właściwie tylko w lipcu i sierpniu, kiedy w położonym znacznie niżej Erywaniu, bywa bardzo gorąco, Sewan może stanowić miłą odskocznię od tamtejszych upałów. Ale i wtedy próżno szukać tłumów na plażach. Sewan nie jest miejscem wypoczynkowym, tak jak często wyobrażają go sobie turyści. Dobrze pomyślana wycieczka spędza tu jedną noc, nie więcej, głównie po to by zwiedzić monastyr Sewanawank i największe skupisko chaczkarów – wyjątkowe muzeum pod gołym niebem, czyli Noratus.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.
Tu można posłuchać radiowej opowieści o jeziorze Sewan: część 1; część 2.

Noratus (Noraduz)

Armenia ma wiele magicznych miejsc. Noratus jest jednym z nich. We wsi o takiej właśnie nazwie znajduje się wyjątkowy cmentarz. Znajdziemy tam rewelacyjnie zachowane i pięknie zdobione kamienne nagrobki oraz wieńczące je chaczkary.

Noratus Armenia Krzysztof Matys

Noratus. Fot. Krzysztof Matys.

To największe skupisko chaczkarów w całej Armenii. Jest ich tu niemal tysiąc! Najstarsze pochodzą z X wieku. Te najbardziej okazałe, wspaniale dekorowane „kamienną koronką” datowane są na XII – XIII w.

Noratus nie należy do najczęściej odwiedzanych miejsc. Leży nieco na uboczu, nad jeziorem Sewan. Żeby tu dotrzeć trzeba zboczyć z popularnych  tras. Z tego powodu tylko wyjątkowe wycieczki mają to miejsce w swoim programie.

Zabytkowe chaczkary z Noratus.

Noratus najłatwiej włączyć do programu na trasie między południowo-wschodnią Armenią a jeziorem Sewan. Z Goris (klasztor Tatew, najdłuższa linowa kolejka świata, Górski Karabach) jechać trzeba przez przełęcz Selim (2410 m n.p.m.). Jeśli natomiast podróżujemy nad Sewan z Erywania, to przed głównym zabytkiem regionu, czyli klasztorem Sewanawank, należy zjechać w bok i nadłożyć kilka godzin drogi.

Według jednej z ormiańskich opowieści chaczkary pomogły uratować mieszkańców wsi. W okresie średniowiecza, w czasie jednego z okrutnych mongolskich najazdów, krzyże ubrano tak by przypominały żołnierzy. Zbliżający się wróg, w przekonaniu, że czeka na niego spory oddział wojska, wycofał się bez walki.

Noratus jest „żyjącym zabytkiem”. Liczące setki lat chaczkary znajdują się tuz obok współczesnych nagrobków.

Nie tylko chaczkary zasługują na uwagę. Piękne są również płaskorzeźby na nagrobkach. Wiele z nich w szczególny sposób upamiętnia pochowane tu osoby. Przedstawione są okoliczności śmierci, jak w przypadku młodej pary zamordowanej przez najeźdźców w trakcie uczty weselnej (to świadectwo tragicznej historii tych ziem) lub przedmioty i narzędzia pracy kojarzone z daną osobą.

Bardzo pomocne są tutejsze dzieci. Znają wiele historii i chętnie pokazują miejsca z nimi związane. Warto skorzystać z ich pomocy szczególnie jeśli mamy niewiele czasu. Roli przewodników podejmują się również panie z tej wsi, sprzedające przy cmentarzu wyroby miejscowego rękodzieła.

Mieszkańcy wsi Noratus znają wiele interesujących opowieści dotyczących ustawionych tu chaczkarów.

Wycieczki do Armenii

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Hajastan

Stosowana w języku polskim nazwa nie ma nic wspólnego z tym, jak swój kraj określają miejscowi. Dla Ormian ich ojczyzna to Hajastan, a nie Armenia!

hajastan

Flaga i herb Armenii (Hajastanu).

Skąd się to wzięło? Zazwyczaj mechanizm jest prosty. Ze zjawiskiem tym mamy do czynienia w przypadku wielu państw. Bywa, że nazywamy jakiś kraj używając określenia ukutego kiedyś przez sąsiadów lub najeźdźców, nie przejmując się tym, jak swoją ojczyznę nazywają miejscowi. I tak, na przykład Gruzja to Sakartwelo, a Indie to Bharat.

Symbol Armenii – Góra Ararat. Z prawej strony klasztor Chor Wirap.

W pełnym dumy, starożytnym rodowodzie Ormian znajdujemy pogląd iż przodkiem narodu był Hajk, prawnuk Jafeta, syna Noego (jak wiemy słynna arka osiadła na wznoszącej się w centrum ormiańskich ziem, górze Ararat). Stąd właśnie Ormianie określają siebie terminem Hajer, a kraj Hajastan. Znawca i miłośnik Kaukazu, Wojciech Górecki, pisał, że w historii Ormian są odpowiedzi, nie ma pytań. Nie drąży się tematów, nie próbuje sprawdzać. Niczego nie poddaje się w wątpliwość. Dlatego zupełnie spokojnie i bez cienia wątpliwości w małym muzeum przy katedrze w Eczmidzynie eksponowana jest… deska z arki Noego.

Pomnik Hajka w Erywaniu. Hajk uważany jest za protoplastę Ormian. Według Księgi Rodzaju był prawnukiem Noego.

Pomnik Hajka w Erywaniu.

Z historycznego punktu widzenia rzecz oczywiście wygląda nieco inaczej. Mamy kilka teorii. Część badaczy uważa, że nazwa Haj, Hajk i Hajastan pochodzi od nazwy Chajasa. W ten sposób hetyckie źródła z II tys. p.n.e. nazywają państwo położone wokół jeziora Wan (dziś to terytorium Turcji). Po upadku tego organizmu politycznego wyrosło tu potężne państwo Urartu (IX – VI w p.n.e.). Jedna z nadgranicznych prowincji Urartu zamieszkiwana była przez Aramejczyków. I dlatego sąsiadujący z nią Persowie i Medowie zaczęli używać określenia Armenia.

Deska z arki Noego. Muzeum w Eczmiadzynie.

Po raz pierwszy w źródłach historycznych nazwa Armenia (w formie Armina) pojawia się w dokumentach perskich z czasów Dariusza I (521 r.p.n.e.). Herodot, ojciec historiografii (V w p.n.e.) zamiennie używa określeń Armenia i Urartu. Nazwą Armenia posługuje się też Ksenofont. I tak, ze świata kultury antycznej do języków europejskich weszła właśnie ta forma.

Przylatujący do Erywania turyści oczywiście mają prawo być zaskoczeni, że znaleźli się w Hajastanie.

Na drodze do Górskiego Karabachu. Pomnik symbolizujący górę Ararat.

Podobnie jest z Górskim Karabachem. Dla miejscowych region ten to Arcach. I trzeba pamiętać żeby nazywać go Górskim, a nie Górnym. Ta druga forma jest błędna, powstała w wyniku omyłkowego tłumaczenia z języka rosyjskiego. I prawie zdołała się zadomowić w języku polskim. Tak to, w fascynujący sposób toczy się historia nazw państw i regionów, w tym ziem zamieszkałych przez Ormian.

Wycieczki do Armenii.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Khor Virap (Chor Wirap)

W Armenii niemal każdy klasztor jest ważny, wyjątkowy i szczególny. Ze względu na historię, architekturę, klasę zabytku lub religijne znaczenie. Tak już jest. I trudno, żeby było inaczej.  W końcu to pierwszy kraj świata, w którym chrześcijaństwo stało się religią państwową (najprawdopodobniej już w 301 r.). Waga tych miejsc oparta jest o wspaniałą starożytną historię, oryginalną ormiańską architekturę i wyjątkową sztukę sakralną (np. chaczkary).

Armenia, Chor Wirap

Wnętrze kościoła Matki Bożej. Chor Wirap.

W przypadku monastyru Chor Wirap najważniejsze są dwa czynniki. Dla Ormian oba mają ogromną wagę.

Zobacz też artykuł: Dziesięć powodów, żeby pojechać do Armenii.

Chor Wirap, a za nim Mały i Duży Ararat

Z jednej strony jest to podstawowa w dziejach kraju historia, związana z Grzegorzem Oświecicielem, twórcą Kościoła ormiańskiego. Późniejszy pierwszy katolikos Armenii, wrzucony z rozkazu króla Tirydatesa III do głębokiego skalnego lochu, spędził tam aż 13 lat (działo się to w końcówce III wieku). Miejsce to jest otwarte dla zwiedzających. Turyści i pielgrzymi, którzy nie mają klaustrofobii mogą zejść po drabinie sześć metrów w dół, by znaleźć się na chwilę w celi  św. Grzegorza.

armenia_chor_wirap

Chor Wirap i Ararrat

Wagę tego miejsca definiuje też bliskość góry Ararat. Niewiele jest porównywalnych widoków jak ten z okolic klasztoru. Wyższy szczyt Araratu wznosi się na wysokość 5165 m n.p.m. Chor Wirap leży na poziomie około 1 tys. metrów i w odległości zaledwie kilku km od podnóża Araratu. Na tak niewielkiej przestrzeni mamy różnicę wysokości 4100 metrów! Dzięki temu Ararat sprawia niesamowite wrażenie. Tak, jakby olbrzymia góra nagle wyrastała z równego terenu wprost przed nami.

Armenia, Mały Ararat

Mały Ararat, 3896 m n.p.m.

Na równinie rozciągającej się między klasztorem Chor Wirap, a górą Ararat znajduje się granica armeńsko-turecka, Biegnie wzdłuż rzeki Araks. Dobrze widać ją z tarasu znajdującego się na terenie klasztoru.

Widok na Ararat i turecką granicę. Zdjęcie zrobione na tarasie klasztoru Chor Wirap.

Odwiedzić to miejsce można w trakcie krótkiej, kilkugodzinnej wycieczki z Erywania. Znacznie częściej włączamy ten punkt w turystyczny szlak prowadzący ze stolicy Armenii w kierunku południowo-wschodnich regionów kraju, do tak interesujących miejsc jak Norawank, Tatew z najdłuższą linową kolejką świata, i Goris.

Wycieczka: Armenia – perła Kaukazu.

Chaczkary

Są ich dziesiątki tysięcy, nie ma dwóch jednakowych, a każdy z nich jest dziełem sztuki. Słowo chaczkar znaczy „kamień – krzyż”.

chaczkary eczmiadzyn

Chaczkary w Eczmiadzynie

Są chyba najważniejszym materialnym wyrazem ormiańskiej kultury. Znajdziemy je nie tylko w Armenii, ale też wszędzie tam, gdzie mieszkają Ormianie. Popularne wśród bardzo licznej diaspory, dziś często stawiane są w rocznicę rzezi Ormian dokonanej u schyłku pierwszej wojny światowej w Turcji.

W ormiańskiej tradycji funkcjonuje przekonanie, że drzewo  krzyża na którym umarł Chrystus zakwitło (lub zostało oplecione kwitnącą roślinnością). Stąd na kutych w kamieniu chaczkarach tyle ornamentyki. Bogate wzornictwo odzwierciedla żywe gałązki rośliny, a sam wzór nazywany bywa kwitnącym krzyżem.

chaczkar chrystus

Wyjątkowy chaczkar z przedstawieniem postaci Chrystusa, Amenapyrkicz – XIII wiek

Więcej o chaczkarze Amenapyrkicz.

Charczkary fundowano z różnych okazji i powodów. Chronić miały przed klęskami żywiołowymi. Wznoszono je z okazji ukończenia ważnej budowy, ale też w intencji powodzenia konkretnego przedsięwzięcia. Wmurowywano je w ściany kościołów i ustawiano na rozstajach dróg. Kute w kamieniu płyty z wizerunkiem krzyża i wplecionymi w ornamentykę inicjałami zmarłego kładziono na grobach. Wierzono, że kolejne pokolenia, stąpając po nich i  zacierając wzór na kamieniu, wymazują grzechy zmarłego. Stąd mamy tak dużo chaczkarów przy wejściu do grobowców oraz na terenie kościołów i monastyrów.

Noratus – największe skupisko chaczkarów, jest ich tam około tysiąca!

Pierwsze chaczkary powstawały w IV wieku. Miały symbolizować zwycięstwo chrześcijaństwa nad wcześniejszymi religiami. Ich forma została zaczerpnięta ze starożytnej steli i obelisku, powszechnie wykorzystywanych w różnych kulturach tej części świata, a w przedstawieniach, obok krzyża, wykorzystywano również przedchrześcijańskie motywy, takie jak słońce i księżyc. Bogata ornamentyka, w której naczelne miejsce zajęła winorośl, pojawiła się później. Złoty okres zdobnictwa chaczkarów to wiek XIII i XIV. Wtedy sztuka ta rozwinęła się tak dalece, że krzyże przyjęto nazywać kamiennymi koronkami. Wykonano ich wtedy olbrzymią ilość (najczęściej podawaną liczbą jest 100 tys. sztuk!), do naszych czasów zachowało się około 40 tys. Kres świetności przyszedł z zabójczymi dla całego regionu Południowego Kaukazu, najazdami Tamerlana. Po tym okresie sztuka tworzenia chaczkarów nigdy już nie osiągnęła poziomu z XIII i XIV wieku.

chaczkar kamienna koronka

Kamienna koronka

 

W ciągu ostatnich kilku lat chaczkary ufundowano również w Polsce. Zobaczyć je możemy w Krakowie (obok kościoła św. Mikołaja, ul. Kopernika 9), Wrocławiu (przy placu Dominikańskim), Elblągu (przed kościołem pw. Bożego Miłosierdzia) i Gdańsku (przy kościele św. Piotra i Pawła).

chaczkary armenia tatew

Chaczkary wmurowane w ścianę klasztoru Tatew

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Wycieczki do Armenii.

Norawank

Klasztor z XIII wieku. Pięknie położony w otoczeniu urwisk mieniących się wszystkimi odcieniami czerwieni. Już sama droga do niego jest turystyczną atrakcją. Wąska asfaltowa szosa prowadzi skalnym wąwozem. Barwy dookoła nieco przypominają to, z czym spotykamy się w jordańskiej Petrze.

Armenia, Norawank

Monastyr Norawank leży w południowo-wschodnim rejonie Armenii, 130 km od Erywania, na szlaku do klasztoru Tatew, Goris i dalej do Stepanakertu. Dlatego wizytę tu łatwo można połączyć z wycieczką do Górskiego Karabachu. Warto pamiętać, że latem, w południe jest tu bardzo gorąco. Również ze względów fotograficznych lepiej więc trafić tu rano lub wczesnym wieczorem, tuż przed zachodem słońca. Zimą dojazd może być utrudniony przez sporą ilość śniegu – Armenia jest krajem górzystym, 40 proc. jej powierzchni znajduje się na wysokości ponad 2 tys. m n.p.m.

Kościół św. Szczepana

Kościół św. Szczepana (surp Stepanos Nachawyka)

Klasztor został założony w 1205 r., ale jego najstarszym elementem są pozostałości znajdującego się tu wcześniej kościoła z IX – X wieku (św. Jana Chrzciciela). Obok wznosi się piękny kościół św. Szczepana (1221-27) oraz kościół św. Grzegorza (1275).

Uwaga! W wielu przewodnikach*, również w anglojęzycznej Wikipedii (zobacz) znajdziecie błędne informacje, dzięki którym łatwo pomylić zabytki. Kościół, który przedstawiono na zdjęciu wyżej jest poświęcony św. Szczepanowi, a nie – jak podają wspomniane opracowania – Janowi Chrzcicielowi! Po kościele Jana Chrzciciela zostały tylko fragmenty ruin, widoczne na pierwszym planie. Dla lepszego rozeznania się w sytuacji niżej zamieszczamy fotografię planu sytuacyjnego.

Fragment planu klasztoru. Cyfrą

Fragment planu klasztoru. Cyfrą 8 oznaczony jest kościół św. Szczepana. 9 to przyległy do niego kościół św.  Grzegorza. 7 – przedsionek (gavit), właśnie na wejściu do przedsionka znajdują się słynne płaskorzeźby (tympanony). Ruiny kościoła św. Jana Chrzciciela (surp Karapet) oznaczone są cyfrą 5.

Zabytkiem szczególnie przyciągającym uwagę turystów jest świątynia Matki Bożej (cyfra 3 na planie powyżej) znana też jako Burtelaszen (nazwa ta pochodzi od imienia fundatora, księcia Burtela Orbeliana). Kościół jest wyjątkowym dziełem sztuki. Wzniesiony w pierwszej połowie XIV wieku przez mistrza Momika, autora miniatur, wielu płaskorzeźb i chaczkarów, na każdym wywiera niezapomniane wrażenie. Formą architektoniczną przypomina wieżę o trzech kondygnacjach. Należy zwrócić uwagę na piękne zdobienia zewnętrze: płaskorzeźby, drzwi i wspornikowe schody prowadzące na pierwsze piętro.

norawank kosciol matki boskiej

Norawank, kościół Matki Bożej, dzieło Momika

Na szczególną uwagę zasługują tutejsze płaskorzeźby zdobiące wejście do przedsionka kościoła św. Szczepana. Więcej na ten temat w artykule: Tympanony w Norawank.

* Błędna informacja jest np. w przewodniku Sławomira Adamczaka, Gruzja, Armenia i Azerbejdżan, wyd. Pascal, 2013, s. 357. Co ciekawe pojawia się też w renomowanym przewodniku Armenia with Nagorno Karabagh, wydawnictwa Bradt. Edycja z 2011 r., s. 237-238. O mechanizmie powielania błędów przez autorów kolejnych publikacji przeczytacie w artykule: Jak się pisze przewodniki.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Wycieczka do Armenii – zobacz Norawank!

Boże Narodzenie

W Armenii obchody Bożego Narodzenia (Surb Cnund) rozpoczynają się 5 stycznia. Dzień ten jest odpowiednikiem polskiej Wigilii. Głównym religijnym wydarzeniem jest wieczorne nabożeństwo, w trakcie którego wierni zapalają świece. Po mszy przyniosą je do domów. Światło to symbolizuje gwiazdę betlejemską, która wskazywała miejsce narodzin Jezusa.
Po powrocie z kościoła wierni siadają do świątecznej kolacji. Na stole pojawia się ryba, pilaw (płow) i wino.

Tego dnia Ormianie witają się słowami: „Chrystus się narodził i nam się objawił. Dla was i dla nas to radosna nowina”. A odpowiedź brzmi: „Błogosławione narodziny Chrystusa”.

Obraz z kościoła św. Ripsime we wsi Chyndzoresk. W tle widać górę Ararat. Fot. Krzysztof Matys

6 stycznia we wszystkich ormiańskich kościołach odbywają się bożonarodzeniowe nabożeństwa. Najbardziej uroczysta liturgia odprawiana jest w Eczmidzynie przez zwierzchnika Kościoła ormiańskiego. Po mszy katolikos święci wodę na pamiątkę chrztu Jezusa w rzece Jordan. Wierni zabierają tę wodę do domów i traktują jako szczególny dar, wykorzystywany na przykład jako remedium dla chorych.
W Armenii dzień Chrztu Pańskiego obchodzony jest jednocześnie z Bożym Narodzeniem! Inaczej niż w innych kościołach.

7 stycznia, obchodzony jest dzień pamięci o zmarłych.

Armenia jest pierwszym w historii krajem, który z chrześcijaństwa uczynił religię państwową! W 301 roku Grzegorz Oświeciciel ochrzcił króla Armenii, Tirydatesa III.

Madonna z Dzieciątkiem na tympanonie średniowiecznego kościoła w św. Szczepana w Norawank. Zwracają uwagę mongoloidalne rysy twarzy oraz wschodni dywan.

Dlaczego 6 stycznia?

W Ormiańskim Kościele apostolskim do dziś utrzymano praktykę pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy to święto Epifanii było połączeniem trzech wydarzeń z życia Jezusa: narodzin, pokłonu trzech króli i chrztu w Jordanie. W efekcie, w Armenii Boże Narodzenie obchodzone jest wyjątkowo w skali całego świata, czyli 6 stycznia i nie można mylić go z Bożym Narodzeniem kościołów prawosławnych obchodzonym 7 stycznia.

Zobacz też: Wardawar, ormiański śmigus-dyngus.

Zwartonoc

Turystom przyjeżdżającym do Armenii Zwartnoc (Zvartnots) kojarzyć się może z dwoma miejscami. Pierwsze to międzynarodowe lotnisko, niedawno przebudowane, nowoczesne i ładne. Drugim jest wspaniały zabytek, pochodząca z VII wieku katedra (lista UNESCO). Oba obiekty leżą blisko siebie, na przedmieściach Erywania.

Pozostałości katedry św. Grzegorza

Głównym elementem kompleksu w Zwartnoc jest kościół św. Grzegorza. Został wzniesiony w latach 643-652 z polecenia katolikosa Narsesa III zwanego Budowniczym. To ważna postać w dziejach Armenii. Za jego pontyfikatu i z jego radą Armenia została poddana zwierzchności Arabów. W zamian za obowiązek płacenia daniny kraj utrzymał autonomię. Czasy Narsesa to także okres dużych wpływów Bizancjum na doktrynę Kościoła ormiańskiego. Stąd też w architekturze katedry widoczne są greckie wpływy.

Armenia – perła Kaukazu, wspaniała wycieczka, 9 dni super przygody. Dla koneserów wyjątkowych podróży!

Kościół zbudowano na planie czterolistnym (tetrakonchos) z kolistym obejściem i wieloma absydami. Budowlę okrzyknięto perłę architektury, a jak podaje legenda, oryginalny styl zachwycił samego cesarza. Zamierzał wznieść podobny kościół w stolicy Bizancjum. Plan się nie powiódł ponieważ architekt zmarł w drodze z Armenii do Konstantynopola.

Budynek wzniesiono w szczególnym miejscu. Tu miało dojść do spotkania Grzegorza Oświeciciela i króla Tirydatesa, dwóch niezwykle ważnych postaci w dziejach Armenii. To za ich sprawą kraj stał się pierwszy chrześcijańskim państwem na świecie ( już w 301 r.).

Charakterystyczne kolumny katedry Zwartnoc

W X wieku katedra uległa częściowemu zniszczeniu (najprawdopodobniej runęła podczas trzęsienia ziemi w 930 r.). Zachowane do dziś pozostałości budowli ograniczają się do pierwszej kondygnacji. Mimo to robią wielkie wrażenie. Zwracają uwagę oryginalnym stylem architektonicznym. Wśród wielu propozycji rekonstrukcji pierwotnej formy kościoła, największe uznanie zyskała ta wykonana na początku XX wieku przez Torosa Toromaniana. W oparciu o te propozycje, zupełnie niedawno, w Erywaniu wybudowano świątynię inspirowaną architektoniczną formą kościoła z Zwartnoc.

Prawdopodobnie tak wyglądała katedra Zwartnoc

Obok katedry znajdował się pałac katolikosa – do dziś zachowały się fundamenty i dolne fragmenty murów, a w piwnicach olbrzymie dzbany na wino. Rezydencja katolikosa była najprawdopodobniej największym świeckim obiektem w ówczesnej Armenii.

Zwartnoc to obowiązkowy punkt wycieczki do Armenii. Łatwo go zrealizować, znajduje się niemalże na przedmieściach Erywania, w połowie drogi do Eczmiadzyna.

Zobacz też: Góra Ararat

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén