Armenia. Blog o turystyce

Wycieczki do Armenii. Informacje, porady, programy…

Strona 4 z 4

Do Armenii bez wiz!

Od 10 stycznia tego roku Polacy wjeżdżający do Armenii nie będą potrzebowali wiz. Rząd w Erywaniu znosi obowiązek dla obywateli państw UE i strefy Schengen (czyli także Islandii, Liechtensteinu, Norwegii i Szwajcarii). Turyści z tych krajów będą mogli pozostawać na terytorium Armenii bez wizy do 180 dni.

Po raz pierwszy informację tę podawaliśmy już w listopadzie zeszłego roku na naszym profilu facebookowym Moja Armenia. Dziś z satysfakcja odnotowujemy, że temat ten zainteresował media. Na pierwszej stronie pisze o tym Onet, dodając materiał o największych atrakcjach Armenii. Zobacz: Dziesięć powodów, dla których warto pojechać do Armenii.

Armeńska pieczątka w paszporcie. Już bez wizy!

Dotychczasowa wiza, co prawda nie była droga, bo kosztowała tylko 8 USD, ale na granicy trzeba było wypełnić formularz, a wklejka w paszporcie zajmowała całą stronę. Teraz będzie prościej. Zatem, w 2013 roku koniecznie do Armenii!

Zobacz program wycieczki do Armenii.

Duduk

Każda osoba zainteresowana Armenią, prędzej czy później, musi trafić na tę muzykę. Ciepłe, nosowe brzmienie, trochę przypominające saksofon. To duduk. Prosty instrument, który Ormianom wystarcza za całą orkiestrę. Czasem usłyszeć można go w towarzystwie dwustronnego bębna, przypominającego indyjski dhol.

duduk, armenia

Duduk

Duduk wygląda jak flet prosty. Składa się z dwóch części: korpusu wykonanego z drewna moreli (sezonowanego nawet 25 lat!) oraz trzcinowego stroika. W sumie to bardzo prosty instrument. Popularna ludowa fujarka, która weszła na salony.

Duduk jest tak stary jak Armenia. Zrósł się kulturą kraju tak mocno, że dziś jest jednym z podstawowych elementów narodowej dumy. Stąd też, chociażby krótki pokaz gry na tym instrumencie jest  zalecanym punktem w programie wycieczki do Armenii, a płyty z taką muzyką są częstym turystycznym zakupem.

Na Zachodzie spopularyzowany został przez Jivana Gasparyana, niekwestionowanego mistrza gry na duduku (Spotykamy dwie formy zapisu imienia mistrza: Jivan oraz Djivan). Tą drogą tradycyjna ormiańska muzyka trafiła do Hollywood. Wykorzystano ją między innymi w ścieżkach dźwiękowych filmów  „Ostatnie kuszenie Chrystusa”, „Gladiator” i „doktor Żywago”, a Gasparyan zasłynął współpracą z takimi osobistościami muzyki jak  Sting, Peter Gabriel, Brian May i Lionel Richie. (Duduk w „Gladiatorze”). O tym muzyku mówi się, że nie wiadomo czy duduk stał się sławny dzięki niemu czy on dzięki dydukowi.

Artysta grający na duduku w świątyni Garni

Alicia Keys & Jivan Gasparyan – A Woman’s Worth

Instrument taki lub podobny spotykany jest również w tradycyjnej, ludowej muzyce Gruzji, Azerbejdżanu oraz Turcji, a nawet na Bliskim Wschodzie i Bałkanach, ale nigdzie nie zyskał takiego znaczenia i artystycznego poziomu jak w Armenii. Ciekawostką są kwestie nazewnictwa. Najprawdopodobniej ormiański duduk został zaczerpnięty z języka tureckiego (düdük jako wyraz dźwiękonaśladowczy), ale dziś w języku tureckim instrument ten nazywa się balaban (tak samo w Azerbejdżanie). W Gruzji to duduki. Stąd już bardzo blisko do słowiańskiej dudy. W polskiej ludowej gwarze dudka to piszczałka. Tak jak we fragmencie kolędy: Pacholęciu w dudki zagrajmy i na piszczałeczkach rozweselajmy.

Jivan Gasparyan na Warszawskim Festiwalu Skrzyżowanie Kultu, wrzesień 2012. Zobacz

Góra Ararat (Masis)

Wiele miejsc i rzeczy nosi tę nazwę. Restauracje, pensjonaty, hotele, bary, sklepy, kluby… Najsłynniejszy trunek to też Ararat. Tam, gdzie są Ormianie (a stanowią liczną diasporę w Rosji, USA, Iranie, Francji i na Bliskim Wschodzie) jest też Ararat. W takiej czy innej postaci. Dlatego w tytule postu konieczne było doprecyzowanie – chodzi o szczyt.

Najważniejszy dla wszystkich Ormian, znajduje się w samym centrum godła Armenii, ale za to poza granicami kraju – na terytorium Turcji. Podobno był o to spór, przynajmniej taką dykteryjkę opowiadają Ormianie. Z pretensjami wystąpić miała Turcja. Dopytywano dlaczego rząd w Erywaniu jako symbolu kraju używa Araratu, góry, która przecież nie leży na jego terenie. Podobno zasugerowano, że lepiej będzie jak Armenia zrezygnuje z tej symboliki. Odpowiedź z Erywania była prosta i pouczająca. Turcja na fladze ma księżyc, a ten przecież do Turcji nie należy.

Ararat. Klasztor Khor Wirap

Widok na Ararat z okolic klasztoru Chor Wirap

Jest to jeden z nielicznych przypadków, kiedy herb państwa odnosi się do obszaru leżącego poza jego granicami. Świadczy o znaczeniu, jaki Ararat odgrywa w tradycji Ormian. Widoczny jest z wielu miejsc w kraju, nawet ze stołecznego Erywania. Najlepiej z okolic klasztoru Khor Virap (Chor Wirap). Tam panorama jest wręcz urzekająca. Olbrzymia góra pojawia się nagle, wyrasta z płaskiego jak stół terenu. Dolną partię krajobrazu stanowią zielone pola winnic, środkową surowa, kamienna architektura monastyru, a reszta należy już do Araratu. Dominuje, zwycięża, podporządkowuje sobie wszystko. Trudno się dziwić, że wywarł aż tak duży wpływ na rozwój wierzeń i tradycji tych terenów. Czczony był już w czasach przedchrześcijańskich. Później stał się bardzo ważnym punktem na mapie wszystkich religii uznających Stary Testament. To tu miała osiąść arka Noego. Przekonanie, że to ta góra odegrała taką rolę w historii ludzkości, zadomowiło się w Europie w okresie średniowiecza, m.in. za sprawą Marco Polo. Zostało upowszechnione, dystansując inne, potencjalne lokalizacje.

Góra z innej perspektywy. Fot. K. Matys

Góra z innej perspektywy. Fot. K. Matys

W muzeum przy katedrze w Eczmiadzynie znajduje się deska z arki Noego. Niewielki kawałek drewna, obok grotu włóczni, którą przebito bok Jezusa, stanowi największą relikwię Kościoła ormiańskiego. Skąd się tu wzięła? Biskup Jakub, późniejszy święty, miał przez całe życie prosić Boga o możliwość ujrzenia arki. Już jako wiekowy człowiek podjął próbę wejścia na Ararat. Trudna wspinaczka była ponad siły starca. Wyczerpany wędrówką zapadł w głęboki sen. Wtedy miał widzenie. Anioł zwrócił się do niego: Jakubie, Pan wysłuchał twoich próśb. To, co znajdziesz w tym miejscu, jest częścią arki. Weź to i nie wspinaj się dalej. Po przebudzeniu ujrzał pod stopami kawałek drewna.

W Armenii używana jest też lokalna nazwa góry – Masis.

Ararat w paszporcie ma każdy, kto odwiedził Armenię. Taką pieczątkę dostajemy na granicy.

Ararat jest wygasłym wulkanem. Składa się z dwóch szczytów. Większy ma 5137 metrów wysokości, leżący obok Mały Ararat już tylko 3896 m n.p.m. Odległość między dwoma wierzchołkami Araratu wynosi 12 km!

Najwyższa góra znajdująca się na terytorium dzisiejszej Armenii (50 km od Erywania) to Aragac (Aragats) – 4095 m n.p.m. Jest to jednocześnie najwyższe miejsce w paśmie Małego Kaukazu.

Widok na Ararat z klasztoru Chor Wirap.

Więcej informacji na temat Armenii

Wycieczka do Armenii.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Najdłuższa linowa kolejka świata

Takie cudo znajduje się w Armenii. Nazywa się Wings of Tatev.  Ma 5,7 km długości!  Kolejka została oddana do użytku w październiku 2010 r. i już w ciągu pierwszych 40 dni pracy przewiozła ponad 7 tys. turystów i pielgrzymów.

Położony na skalnej grzędzie klasztor Tatew

Jest to nowoczesna konstrukcja, wzniesiona przez szwajcarsko-austriackie konsorcjum kosztem 18 mln dolarów. Wagoniki poruszają się z prędkością 37 km na godzinę. Trasę w jedną stronę pokonują w 10-11 minut.

Wings of Tatev

Wings of Tatev

Widoki są imponujące. W pewnym momencie pasażerowie znajdują się aż 320 m nad poziomem rozciągającej się pomiędzy dwoma wzgórzami doliny!

Tablice informacyjne przy stacji kolejki

Kolejka skraca drogę do klasztoru Tatew (Tatev). Ufundowany w IX w. monastyr jest jedną z perełek sakralnej architektury Armenii. Wznosi się tuż nad krawędzią olbrzymiej przepaści. Główną jego cześć stanowi kościół św. Piotra i Pawła, wzniesiony w latach 895-906. Z położonego obok dziedzińca wyrasta „tańcząca kolumna” (Gawazan) – pochodzące z początku X wieku, dzieło ormiańskiej sztuki i architektury. Wysoki na 8 metrów kamienny filar został tak skonstruowany, że w trakcie nawet niewielkich ruchów tektonicznych odchyla się by wrócić do właściwej pozycji.

Widok z wagonika kolejki

Dlaczego w nazwie kolejki pojawiają się skrzydła (wings)? Legenda mówi, że budowniczy klasztoru, po jego wzniesieniu, poprosił Boga o skrzydła i odleciał.

Tatew, kościół św. Piotra i Pawła, X wiek

Tatew, kościół św. Piotra i Pawła, X wiek

Wybieracie się do Armenii? Klasztor Tatew jest miejscem, które warto zobaczyć. Najbliższym miastem, w którym można zatrzymać się na nocleg jest Goris. Jadąc w tę stronę warto zahaczyć o Zorac Karer, absolutnie unikatowe miejsce, uznane za najstarsze obserwatorium astronomiczne na świecie.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Wycieczka do Armenii.

Ormiańskie trunki

Armenia jest ciekawym krajem dla miłośników wysokich gatunkowo i oryginalnych alkoholi. Na wycieczkach traktujemy je jako element miejscowej kultury. Turystom stwarzamy możliwość spróbowania tego, co najciekawsze i obecne w ormiańskiej tradycji. Zobacz: Największe atrakcje wycieczki do Armenii.

Kraj znany jest z przedniej jakości koniaku*. Szczególnie warte polecenia są te występujące pod nazwą Akhtamar, marki Ararat (dziesięcioletni). W trakcie pobytu w stołecznym Erywaniu można urządzić zwiedzanie wytwórni tych alkoholi. Zakłady produkujące słynny koniak założone zostały już w 1887 roku.

Armenia brendy i tutowka

Oryginalnym trunkiem jest tutowka. To destylat z owoców morwy o mocy powyżej 50 proc. Niepowtarzalny smak i obecność niemal w każdym ormiańskim domu sprawia, że spróbować choć odrobinę trzeba koniecznie. Mieszkańcy Armenii uważają, że niewielkie spożycie tutowki każdego dnia ma właściwości zdrowotne. Słynna długowieczność mieszkańców Górskiego Karabachu tłumaczona jest właśnie powszechnym tam zwyczajem picia tutowki. Co ważne, wielokrotnie spotkałem się z opinią miejscowych, że nadużywać tego trunku absolutnie nie wolno. Kto pije zbyt wiele, nie szanuje alkoholu, a tutowaja wodka na szacunek zasługuje.

Koniak, który ma 70 lat. Cena: ok. 15 tys. zł!

Koniak, który ma 70 lat. Cena: ok. 15 tys. zł!

Odwiedzając Armenię spotkacie Państwo tutowkę w różnych postaciach. Gościnni Ormianie poczęstują trunkiem domowej roboty. Taką właśnie można też nabyć na straganach czy w restauracjach. Rozlewana jest wówczas do plastikowych butelek. W sklepach kupić można tutowkę w eleganckich, szklanych opakowaniach. Godny polecenia jest trunek marki Arcach, 3 lata dojrzewający w drewnianych beczkach.

Degustacja win w miejscowości Areni

Okowita domowej roboty jest specjalnością Armenii. Poza wspominaną wyżej tutowką poczęstują nas tu także kiziłem, czyli bimbrem z owoców derenia. Na pewno warto spróbować też destylatu z moreli i brzoskwini. Szczególnie ten ostatni jest niesamowicie aromatyczny i bardzo przyjemny w smaku, najlepszy do kupienia na straganach we wsi Areni (okolice klasztoru Norowank). Natomiast miejscem szczególnie znanym z dobrej jakości kiziła (bimber z derenia) oraz tutowki jest Goris, miasto ukryte wśród skał w okolicach klasztoru Tatew. Nad Sewanem za to warto spróbować destylatu z rosnącego tam powszechnie rokitnika.

Armenia, owoce granatuOczywiście w tej kulturze obecne jest wino. Tereny dzisiejszej Armenii i Gruzją są ojczyzną wina.

Najprawdopodobniej właśnie tu udomowiono winogrona i nauczono się wytwarzać ten trunek. Na ten temat zobacz też: Enoturystyka: Armenia, Gruzja…

Ciekawostką jest wino z granatów. Owoce granatu są symbolem Armenii, jesienią swym kolorem pięknie ozdabiają ogrodowe krzewy i stragany.

* Na rynku zachodnim wytwórnia Ararat sprzedaje swoje trunki jako brandy. W Armenii i w Rosji funkcjonują jako koniak.

Zobacz też: Areni – najstarsza na świecie winiarnia.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Wycieczki do Armenii

Turystyczna Armenia

Armenia jest bardzo atrakcyjnym celem wycieczek. Kraj to malowniczy, góry są wysokie i szczególnej urody (90 proc. powierzchni to tereny leżące na wysokości powyżej 1000 m n.p.m.). Towarzyszą temu bardzo malownicze krajobrazy. Do tego rewelacyjne zabytki, wyśmienita kuchnia i miejscowe trunki! Zobacz opinie turystów na temat Armenii.

Widok na górę Ararat i klasztor Chor Wirap.

Część osób myśli, że jak się było w Gruzji, to już nie ma po co jechać do Armenii. Bo to przecież też Kaukaz i zapewne kraj bardzo do Gruzji podobny. Nic bardziej mylnego! W Armenii nawet góry i krajobrazy są inne. Tak samo rzecz się ma z historią, zabytkami, kulturą i językiem. Armenia jest jak inna planeta, osobna, samoistna i niezmiernie ciekawa! Polecamy artykuł: Dziesięć powodów, żeby pojechać do Armenii.

Garni, świątynia z I w n.e.

Wycieczki do Armenii

Jedną z głównych atrakcji stanowią zabytki architektury sakralnej, kościoły i klasztory. Oryginalne kamienne budowle w których kopuła oparta jest na kwadracie, a kwadrat wpisany w krzyż. Armenia jest najstarszym chrześcijańskim krajem świata (już od 301 r.)! Z tego względu jest również bardzo dobrym celem pielgrzymek. Więcej na ten temat w artykule: Pielgrzymki do Gruzji i Armenii.

Restauracja w Erywaniu. Tańce, muzyka i wyśmienita kuchnia.

Mili i bardzo gościnni ludzie to kolejny atut Armenii. Jest też bardzo bezpiecznie. Byłem tam wielokrotnie i nigdy nie miałem choćby najmniejszego poczucia zagrożenia.

Degustacja koniaków (brandy) Ararat. Obowiązkowy punkt wycieczki do Armenii.

Armenia to także wyjątkowa kuchnia. Spróbujemy tu potraw nieznanych w innych rejonach świata. Należy do nich m.in. chasz – gęsta i pożywna zupa. Proces przygotowania jej zajmuje ponad dobę! Najpierw byczą nóżkę moczy się 12 godzin w wodzie. A następnie gotuje w czterech kolejnych wodach, najdłużej w ostatniej – 12 godzin. Na koniec przyprawia się solą i czosnkiem. Dodaje się lawasz (suchy chleb, przypominający placek). Potrawa powstała z biedy i trudnych warunków. Z czasem stała się narodowym daniem Armenii i jedną z kulinarnych atrakcji kraju.

Krajobrazy Armenii. Okolice klasztoru Tatew.

Do picia wyśmienita miejscowa brandy (koniak), czyli szanowany na całym świecie Ararat oraz trunek absolutnie wyjątkowy – tutowka, mocna wódka (od 50 do 70 proc.) z owoców morwy. Te najlepsze leżakują jeszcze kilka lat w dębowych beczkach. No i oczywiście, bardzo tu szanowane wino z granatów. Więcej na ten temat w artykule: Enoturystyka, wino i podróże: Armenia, Gruzja…

Skrzydła Tatewu, najdłuższa na świecie kolejka linowa.

Gruzja czas turystycznego debiutu ma już za sobą. Przez ostatnie lata przyjechały tam tysiące Polaków. Teraz czas na Armenię! Kraj równie piękny i śmiało z Gruzją konkurujący. Na łączonych wycieczkach Gruzja-Armenia słyszymy często od turystów, że bardziej podobało się im w Armenii, niż w Gruzji.

armenia khor wirap ararat

Więcej informacji o Armenii.

Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys.

Strona 4 z 4

Działa na WordPress & Szablon autorstwa Anders Norén