W tym roku miało miejsce 27 lipca. Właśnie się zakończyło. Jak zwykle było hucznie, wesoło i… bardzo mokro.
Ormiański Wardawar (Vardavar) to coś jak polski śmigus-dyngus. Tyle, że w Armenii obchodzony jest w lepszym momencie – w szczycie letnich upałów. Powszechne oblewanie przynosi radość i ulgę. W Erywaniu na centralnych placach ustawia się wozy straży pożarnej. Leją wodę na wszystkich przechodniów. Za oblanie nie można się obrażać, gdyż tego dnia woda ma pozytywną moc, daje siłę i zdrowie.
Data święta jest ruchoma, przypada 14 tygodni po Wielkanocy. W 2015 roku będzie to 12 lipca. Szalone i wesołe, hucznie obchodzone, w pierwszym kontakcie może być kojarzone wyłącznie z zabawą lub turystyczną atrakcją na kształt hiszpańskiej tomatiny. Ale podstawy Wardawaru są znacznie głębsze. To święto o charakterze religijnym!
W przedchrześcijańskiej Armenii poświęcone było bogini Astchik (Astghik). Jej imię znaczy gwiazdka (ormiańskie astg to indoeuropejskie astro, czyli gwiazda). Astchik jest odpowiednikiem greckiej Afrodyty. To ona rozrzuciła nasiona miłości na ziemi, a jej ukochany, Wahagn (bóg-słońce) pilnował by wzrastały. W ich obronie musiał stawić czoła złym mocom. W trakcie walk został ranny, a Astchik pospieszyła mu na ratunek. Biegnąc skaleczyła nogę o kolce róży i skropiła jej krzew swoją krwią. Dlatego czerwona róża jest symbolem miłości.
Astchik była patronką źródeł wody. W Armenii w takich miejscach ustawiano wiszapy – kamienne obeliski z wyobrażeniem ryby, które były jednym z jej symboli. Odpowiadała za urodzaj, tak więc Wardawar to święto plonów, odpowiednik naszych dożynek.
Przedchrześcijański Wardawar został zaadoptowany przez Ormiański Kościół Apostolski. Po przyjęciu nowej religii uczyniono z niego święto Przemienienia Pańskiego. Stare tradycje jednak przetrwały.
Historia ta odbija się w nazwie święta. Wardawar (Vardavar, Vartavar) oznaczać może oblewanie wodą lub/i obsypywanie różami. Jest to więc dzień wody i kwiatów. Z wszystkimi, złożonymi znaczeniami, od miłości po urodzaj.
Tego dnia ludzie wręczają sobie kwiaty i dekorują nimi mieszkania. Przynoszą bukiety do kościołów. Częstą praktyką jest wypuszczanie gołębi. Kiedyś czynili to zakochani młodzieńcy. Jeśli gołąb krążył nad domem jego wybranki, to jasnym było, że będzie ślub.
Więcej na ten temat w artykule: Wardawar – ormiański śmigus-dyngus.
Tekst: Krzysztof Matys
Zobacz też jak obchodzi się podobne święto w Tajlandii, Kambodży i Laosie: Songkran – azjatycki dyngus.
~Ewa
Przepraszam, że „z innej beczki”, ale jak wygląda obecnie sytuacja w Armenii/Górskim Karabachu? Wybieramy się tam we wrześniu własnym samochodem i właśnie się zastanawiam, czy nie ograniczyć się do samej Gruzji.
http://wyborcza.pl/1,91446,16428718,Armenia_mowi__ze_obawia_sie__wojny__z_Azerbejdzanem.html
~Krzysztof Matys
Jest bezpiecznie. My jedziemy z wycieczką we wrześniu.
~Martyna
Wow, chciałabym odwiedzić tak ciekawe miejsca. Może kiedyś uda mi się wybrać w jedno z nich.
Bardzo ciekawy blog.
Pozdrawiam i zapraszam do mnie:)
http://innastronalondynu.blogspot.co.uk/
~Małgorzatka
Ciekawy tekst i ciekawy obyczaj! U nas śmigus-dyngus z biegiem lat zaczął się zamieniać w święto wygłupów młodzieży i dzieciaków, którzy nie mają pojęcia, co stoi u podstaw tego całego oblewania. A ten ormiański zwyczaj wydaje się być kultywowany w taki nieco pogłębiony sposób.
Pozdrawiam!
~antiqueapartments.pl
Bardzo ciekawe święto, w czasie którego ludzie integrują się ze sobą poprzez zabawę. W Polsce nam takich brakuje…
Irena
W lipcu 2019 byłam w Armenii w Erewaniu . Było pięknie i bezpiecznie. Polecam Armenię. Ormianie to szczerzy i wspaniali ludzie. No i dobre jedzenie. Święto przemienienia- polewanie wodą – niezapomniane przeżycie. Stary, młody, dziecko – żadna osoba nie zostaje w suchym ubraniu. Wszystko co ma wodę działa: balkony, fontanny, wozy strażackie, węże wodne, wiadra, wanienki tp. Trzeba to przeżyć.